Bizon

Życie pielgrzyma na szlaku przepełnione jest nie tylko modlitwą, ale i niezapomnianymi przygodami. Po latach wspomina się je z nostalgią i... ze śmiechem.

2021-07-31

 

Przypominamy, że możecie się dzielić również swoimi wspomnieniami z Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej. Piszcie na wroclaw@gosc.pl.

Ks. Aleksander Radecki wspomina:

Według karty informacyjnej pierwszy dzień zakładał przejście trasy: Wrocław - Trzebnica (tu Msza św. u grobu św. Jadwigi, patronki pontyfikatu Jana Pawła II) - Januszkowice (nocleg). Ciekaw jestem, czy ktokolwiek z organizatorów Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej potrafi dziś uzasadnić: po co właściwie szliśmy przez Januszkowice? Jeden rzut oka na mapę wystarczy, by stwierdzić, że „po drodze” do Trzebnicy to raczej nie było.

Długość tej drogi obliczono na
37 km. Szybko jednak okazało się, że będzie... „nieco” dalej. Najpierw błądziliśmy po terenie poligonu wojskowego, tuż za Wrocławiem, wśród wojskowego sprzętu. Do Trzebnicy dotarliśmy późnym popołudniem, a po Mszy św. ok. 18.30 wyruszyliśmy na ostatnią „prostą” w stronę Januszkowic.

Większość pielgrzymów przedstawiała widok wojska, powracającego z przegranej bitwy po długiej drodze. Wielu przeżywało abulię woli, kładąc się w rowach przydrożnych; wielu błagało o litość przejeżdżających kierowców, czepiało się wolniej jadących aut.

Nasza grupa trzymała się w miarę dobrze do północy, kiedy to definitywnie zabłądziliśmy.

Przewodnik nadał wtedy wstrząsający komunikat radiotelefonem do bazy:

- Halo, to „5”! Zabłądziliśmy, nie wiemy gdzie dalej iść!
- Tu baza! Podajcie, gdzie jesteście?!
Jesteśmy w lesie! (jak się później okazało, staliśmy pod czterema drzewami).
Dobrze - odpowiada główny przewodnik - z bazy wysyłam samochód; kierujcie się w stronę światła reflektorów.
Zrozumiałem.

Rzeczywiście: po niedługim czasie na horyzoncie pojawiły się światła reflektorów. W pielgrzymów wstąpiła nowa nadzieja. Grupa raźno ruszyła przez pola, rowy, krzewy i trawy w stronę światła, jak umierający z pragnienia na pustyni rusza ku wodom oazy.

Porównanie to o tyle jest na miejscu, że na pustyni występuje zjawisko fatamorgany. Tak stało się i teraz. Światłami okazały się bowiem... reflektory kombajnu „Bizon”, koszącego zboże w środku nocy! Można sobie wyobrazić reakcję pielgrzymów; ale cóż powiedzieć o kombajniście, który wybałuszonymi oczyma patrzył, jak z ciemności wyłania się tłum ludzi...

Dotarliśmy jednak do Januszkowic. Na Jasną Górę też. O dzień później.

Świadectwa

SKLEP GOŚCIA POLECA

Najnowsze