PPW 2020. Jak św. Jakub do Matki Bożej z Wrocławia przez Kraków doprowadził
Jak pielgrzymować w czasie ograniczeń związanych z epidemią? Monika i Marzena poszły na własną rękę, szlakiem Camino, dołączając na końcu do sztafety z Wrocławia. Wielu cieszyło się choćby z kilkuset metrów przebytych wspólnie tuż przed jasnogórskim szczytem.
2020-08-11
Kiedy sztafetowa Piesza Pielgrzymka Wrocławska zbliżała się do celu, na ulicach Częstochowy raz po raz wybuchały głośne okrzyki radości i odgłosy powitań. „Nasi ludzie” przyjechali na Jasną Górę, by wziąć udział w Mszy św. i świętowaniu jubileuszu 40-lecia PPW. Grupki z Oleśnicy, Namysłowa, Oławy (z kwiatami i zielonymi wiankami, które rozdawali pątnikom); ekipa karmelitańska, salwatoriańska, pielgrzymi z gr 2, 14 i innych nie mogli tego dnia usiedzieć w domu, z dala od Jasnej Góry.
Interesujący sposób przeżycia tego czasu wybrały Monika i Marzena.
Monika
Zwykle chodziłam w PPW z grupą 12, „wawrzynową”. Miałam wielkie pragnienie, by i w tym roku pójść na całą pielgrzymkę wrocławską, ale nie było takiej możliwości. Problem rozwiązał św. Jakub… To Apostoł przypomniał o sobie i zaprowadził mnie wraz z koleżanką Marzeną z Krakowa do Częstochowy szlakiem Camino.
Wyruszyłyśmy spod kościoła mariackiego w dniu, kiedy wychodziła wrocławska pielgrzymka (nie planowałyśmy tego, ale na ten dzień został opatrznościowo przesunięty urlop koleżanki). Doszłyśmy na Jasną Górę wczoraj (w niedzielę), a dzisiaj (w poniedziałek) dołączyłyśmy jeszcze do wrocławian idących w sztafecie.
Miałyśmy już wcześniej doświadczenia z Camino. Szlak prowadzi w stronę Santiago, dlatego żeby nie iść Drogą św. Jakuba „pod prąd”, bardziej pasuje, żeby wyruszyć z Krakowa na Jasną Górę niż z Wrocławia. Nie rezerwowałyśmy wcześniej żadnych noclegów, zawierzając Bożej Opatrzności. Doświadczyłyśmy podczas naszej pielgrzymki ogromnej życzliwości ludzi. Czasem miałyśmy do czynienia z prawdziwymi „aniołami” – jak spotkany pod kościołem pan Wiktor, który chodził z nami od domu do domu szukając dla nas noclegu. Nocowałyśmy również w miejscach przewidzianych do noclegu dla pielgrzymów św. Jakuba – nie wszystkie z nich działają podczas epidemii, ale część tak. Po drodze czasem nas „dokarmiano”. Pan Bóg otaczał nas troskliwą opieką. Jeśli On zaprasza na wędrówkę, zapewnia wszystkie potrzebne rzeczy. Doszłyśmy na Jasną Górę, a towarzyszyła nam figurka Matki Bożej z Medjugorje.
Zuzia i Kasia
Szłyśmy pierwszego dnia z „Dwudziestką”, dojechałyśmy na ostatni dzień. Dla jednej z nas to jedenasta, dla drugiej czwarta lub piąta pielgrzymka, ale oczywiście pierwsza w takiej formie. Tata jednej z nas [w służbach] był na całej pielgrzymce, byliśmy cały czas w łączności z nim. Tegoroczna PPW była inna, wyjątkowa, ale na pewno przyniesie owoce. Każdy dzień na pielgrzymce, każda chwila to wielka radość – piękny był i ten pierwszy nasz deszczowy dzień i dzisiejsza droga w słońcu. Zakosztowałyśmy co najmniej 2 ostatnich kilometrów drogi przed jasnogórskim szczytem i to już dużo!
Ks. Maciej Szeszko SDS
Czy wchodzi się dwa razy do tej samej pielgrzymki? Jak widać można. Ruszaliśmy jako „Ósemka” pierwszego dnia PPW; razem z „Dwudziestką” szliśmy do Trzebnicy. Staraliśmy się w minionych dniach utrzymywać duchową łączność z pielgrzymami, śledząc ich wędrówkę. Dziwnie czuliśmy się, nie mogą być na całej trasie. Z kilkoma osobami postanowiliśmy dołączyć ostatniego dnia do PPW, by przejść choćby samą końcówkę; wiele osób związanych z Ruchem Młodzieży Salwatoriańskiej, z salwatoriańskimi parafiami czy naszą grupą z PPW przyjechało na samą Mszę św.