PPW2021. Brat Józef i "ogórkowa" służba

Na pielgrzymkowym posterunku trwa już ok. 30 lat. Był czas, kiedy pątnikom wrocławskim służył razem z ekipą swoich braci. W sumie jest ich sześciu, a nazywani byli „Ogórkami”. Czemu?

2021-08-06

Nazwa wzięła się od autobusów, które zaangażowane były w posługę pielgrzymom (był też czas, gdy towarzyszyły im star i nysa). Jeździł nimi Józek i część jego braci. – Pomyślałem o dołączeniu do pielgrzymkowych służb, bo miałem swoje auto i chciałem je w taki sposób wykorzystywać – wspomina. – Niepisana zasada była taka, że, aby być w służbach, najpierw się uczestniczy w pielgrzymce jako „zwykły” uczestnik, żeby poznać ją od strony pielgrzyma. Tak zrobiłem. Teraz ze względu na zdrowie nie mogę już iść, ale świetnie się odnajduję w tym, co robię, w trosce o zaopatrzenie.

Najpierw woził bagaże. – Potem zrodziła się myśl, żeby pielgrzymów zaopatrzyć przynajmniej w wodę – mówi. – Teraz mamy wielki wybór różnych pojemników, karnistrów. Dawniej, by zdobyć takie rzeczy, trzeba było mocno kombinować. Na długo przed pielgrzymką szukaliśmy tych pojemników, wypożyczaliśmy. Pamiętam, jak zdobyliśmy kiedyś beczkę o pojemności 2 tysięcy litrów. Napełniało się ją przy hydrancie albo w jakiejś parafii, i potem mogliśmy dać pielgrzymom pić albo nawet ich polać wodą dla ochłody.

Brat Józek żałuje, że nie ma już starego samochodu-ogórka, który dziś, po odrestaurowaniu, służyłby jako eksponat historyczny. Pracuje jako zawodowy kierowca, jeżdżąc tirami po Europie. – W służbach jestem ok. 30 lat, z małą przerwą. Był taki czas, że zrezygnowałem na chwilę z zaangażowania na rzecz pielgrzymów, ale… szybko się okazało, że trudno mi bez tego wytrzymać – wspomina. – Zbliżał się sierpień, byłem gdzieś na trasie we Francji czy gdzie indziej, a myśli wracały do pielgrzymki. Przecież oni zaraz będą wychodzić! Wróciłem.

Samochód z zaopatrzeniem zobaczysz na każdym pielgrzymkowym postoju, a także wieczorem, w miejscu noclegu. – Przy takiej formie pielgrzymki, jaką mamy obecnie, nie jest tego dużo, to głównie napoje – mówi. – Przed epidemią, kiedy pielgrzymka odbywała się w zwykłej formie, mieliśmy jeszcze chłodnie, można było u nas nabyć wiele produktów. Teraz jednak zdarza się, że też mamy dodatkowe jedzenie – jeśli pielgrzymi nie wykorzystają wszystkiego, co przygotowali dla nich mieszkańcy danej miejscowości, to zabieramy żywność na kolejny postój, by nic się nie zmarnowało.

Tym sposobem u brata Józka znalazło się ciasto, bułki i… przysłowiowe niemal ogórki. Smacznego!

Aktualności

SKLEP GOŚCIA POLECA

Najnowsze