PPW 2025. Czternastka, pierwsza na szlaku

Usłyszysz w tym gronie o nadziei, o pozdrawianiu biedronek i powstawaniu z upadków. Grupa 14, która już 1 sierpnia wyszła z Góry, ma w swoim gronie ludzi rozmodlonych i rozśpiewanych, a także prawdziwych specjalistów od dobrego humoru - z kabaretu "Blade Pojęcie".

zdjęcie: Agata Combik

2025-08-02

 

W Psarach – miejscowości należącej do parafii w Jemielnie – już na długo przed dojściem grupy 14 wre praca w miejscowej świetlicy, a „na opłotki” wychodzi spory „komitet powitalny”. Dzieci trzymają w dłoniach pachnące gałązki lawendy z pobliskiego ogródka – które zostaną zaraz wręczone przychodzącym.

Zdjęcia TUTAJ

Czternastka wchodzi ze śpiewem na ustach. Z oddali słychać:

„Śpiewaj Panu, gdy idziesz ulicą,

Śpiewaj Panu, gdy siedzisz na łące
Śpiewaj Panu, gdy mówisz dzień dobry
Napotkanej na liściu biedronce”

Już po chwili pielgrzymi zasiadają przy stołach przykrytych białym obrusem, uginających się pod ciężarem pierogów oraz słodkich wypieków.

Brat Stanisław (chodzący na pieszo na Jasną Górę od 1983 roku, liczący 76 lat)  pokazuje materiały dokumentujące minione pielgrzymki – m.in. zdjęcia z wnukiem-strażakiem. – Dopóki będę żył, dopóty będę chodził – mówi. Jest swoistym kronikarzem-dokumentalistą. Prowadzi pamiętniki pielgrzymkowe.

Obok seniorów widać i młodzież. Jest 10-letnia Celinka (idzie już piąty raz na pielgrzymkę, zachęcona przez mamę) i 12-letnia Gosia z Głębowic. Obie zaangażowały się w prowadzenie śpiewu. Bardzo lubią np. piosenkę „Wszystkie dzieci chwalą swego Pana”.

W grupie 14 nie brak pielgrzymów z dużym poczuciem humoru – co więcej, profesjonalnie owym humorem się zajmujących. Wędrują tu dwie osoby z Kabaretu Blade Pojęcie – w tym Krzysztof Józwa.

– Z czego można się pośmiać na pielgrzymce? Ze współbraci i współsióstr, z ich przywar, zwyczajów… Nasz repertuar jest na każdą okazję, nawet na… stypę. Ostatnio nasza koleżanka-seniorka zorganizowała swoją urodzinową imprezę, którą nazwała humorystycznie „stypą za życia”. Poczucie humoru pomaga w drodze, choć czasem trzeba się trochę hamować – bo nie każdy może akurat takie „poczucie” mieć – mówi, wspominając o różnych pielgrzymkowych sytuacjach wprost nadających się do kabaretu. Są wśród nich przysłowiowe już skarpetki do sandałów (osobiście opowiada się za „wolnością skarpetkową”) czy fantazyjne nakrycia głowy. – Ta sztuka rozkwita zwłaszcza w głównym nurcie pielgrzymki. Niektórych księży poznać można po kapeluszach – zauważa. Wyjaśnia, że poczucie humoru bywa zależne od pogody. – W deszczu dobrze nam się odprawiało Drogę Krzyżową, byliśmy wyciszeni, skupieni. Jak słońce wyszło, przyszła przysłowiowa „głupawka”. Dobrze jest, gdy ona przeplata się z czasem skupienia. Jedno i drugie jest potrzebne, a wszystko z umiarem – podkreśla.

Wraz ze swoimi bliskimi idą zazwyczaj kilka dni w pielgrzymce. Jak wyjaśnia, nawet jeśli chce się iść jeden etap czy 2-3 dni – to wszystko da się zorganizować. Ktoś podwiezie, ktoś odwiezie. A oczekiwanie na samochód też można dobrze przeżyć (tu wspomina pewną wizytę w lodziarni w Oleśnicy).

Wśród osób witających pielgrzymów są między innymi Joanna Litwa z Jemielna, ze swoimi dziećmi, i jej mama – Małgorzata Madera z miejscowości Rajczyn. W rodzinie pielgrzymią iskierkę roznieciła właśnie Joanna – która wyruszyła na jasnogórski szlak jako gimnazjalistka, w 2006 czy 2007 r., zachęcając do wędrówki kuzynkę Kasię. – Poszłyśmy we dwie, a na drugi rok zmobilizowałyśmy z całej rodziny 18 osób! To było rodzeństwo mamy, ich dzieci – moje kuzynki. Pociągnęłam do pielgrzymowania z czasem także moje rodzeństwo (jest nas pięcioro), następnie wciągnęliśmy mamę, a mama po pewnym czasie tatę. Wszyscy razem, rodzice i pięcioro dzieci, przeszliśmy wiele razy całą trasę, od Góry do Jasnej Góry. Teraz zaczęły już chodzić moje dzieci – na razie po 2-3 dni – opowiada.

– Najmłodsza córka pierwszy raz wyruszyła po przyjęciu I Komunii św. Mąż najpierw przez lata dowoził nam rzeczy, odbierał nas, przywoził, ale sam nie szedł. W końcu się zdecydował. Trzeci raz ma zamiar przejść całą trasę. Idziemy tym razem z „dwunastką” – dodaje pani Małgorzata.

– Mama wychodzi w niedzielę razem z tatą, a my w tym roku zajmiemy się ich domem i zwierzętami, by mogli iść. Tymczasem stwierdziłyśmy, że ugościmy pielgrzymów i narobiłyśmy pierogów. Przez Psary, odkąd pamiętamy, pielgrzymi idą po raz pierwszy, więc tym bardziej chcemy ich dobrze przyjąć – mówi pani Joanna.

Ks. Łukasz Romańczuk, przewodnik grupy 14. tłumaczy, że w porównaniu z ubiegłym rokiem, trasa jest nieco zmieniona, skrócona pierwszego dnia z 37 kilometrów do ponad 35 km. To wciąż bardzo długi etap. – Mieliśmy przyjemny odcinek prowadzący przez las – choć deszcz nieco utrudnił wędrówkę. Były kałuże. Sam zaliczyłem upadek – i to dokładnie przy 12. stacji Drogi Krzyżowej, gdy śpiewaliśmy o tym, że Pan Jezus umiera. Życzliwi pielgrzymi podnieśli mnie. Modliliśmy się o korzystną pogodę do pielgrzymowania. Gdy skończyliśmy Drogę Krzyżową, przestało padać, wyszło słońce – opowiada.

– Cieszy nas to, że w porównaniu z ubiegłym rokiem jest nas dwa razy więcej. W tamtym roku z Góry wyszło nas tylko 15, dziś jest nas 30 osób, a dołączą jeszcze w kolejnych miejscowościach – w Głębowicach, Miliczu, Bagnie. Będzie nas, jak sądzę, około 40 osób – jak na naszą grupę, to optymalnie. Mamy 5-6 osób poniżej 15. roku życia – mówi.

– Rozpoczęliśmy wędrówkę w kościele pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze – w kościele jubileuszowym – a idziemy do „miejsca nadziei”, czyli Garnierówki. Konferencja była poświęcona temu, jak stawać się pielgrzymem nadziei. Zauważyliśmy, że uczymy się tego poprzez nasze postawy w codzienności, też na pielgrzymce. Przykładowo – mamy zmieniony etap, nie wszyscy wiedzą, jak iść, są niespodzianki, ale nadzieja podpowiada: niezależnie od tego, czy będzie drzewo na drodze, czy cokolwiek się zdarzy, idziemy cały czas do przodu, bo mamy konkretny cel. W tym przypadku jest nim Jasna Góra, ale w życiu bywają inne, konkretne cele. Możemy upaść, ale nadzieja nas podtrzymuje – podkreśla.

W grupie idzie ks. Henryk Wachowiak, proboszcz parafii św. Katarzyny w Górze, ojciec duchowy pielgrzymki, oraz diakon Bartek – który w Trzebnicy dołączy do „siódemki”.

Pierwszego dnia Czternastka dotarła do Głębowic (gdzie z kolei czekały na nich naleśniki), z głównym nurtem PPW połączy się w Trzebnicy.

 

 

Aktualności

SKLEP GOŚCIA POLECA

Najnowsze